Ciao Roma – pierwszy tydzień praktyki!
Po tym pierwszym tygodniu, mogę śmiało powiedzieć, ze jest naprawdę cudownie. I czas mija tak szybko, minęło dokładnie 10 dni odkąd jestem w słonecznej Italii….
A więc zacznę od początku. Przyleciałam dość wcześnie, ok. 10 rano…na lotnisku czekałam na mnie Serena z LC Roma Tre. Bardzo fajna i rozgadana dziewczyna. W czasie podróży do „mojego nowego domu”, opowiedziała mi troszkę o ich LC , członkach, praktykantach - miałyśmy więc trochę czasu, żeby się poznać. Mieszkanie okazało się bardzo przytulne i duże jak dla mnie: 2 pokoje, kuchnia, łazienka i to wszystko za 300 E /month, więc nie można narzekać. Bardzo szybko zapoznałam się z właścicielami: signor Maurizio, signora Antonietta i ich syn Marco – typowa włoska rodzina, która co jakiś czas podrzuca mi spaghetti. Pomyślałam sobie „bardzo fajny początek”….Weekend minął tak szybko: w sobotę oczywiście zwiedzanie: Colosseo, Piazza Spagna, Piazza Navona ecct., cały dzień na nogach, więc byłam padnięta….wieczorem miała być jeszcze kolacja, ale Serena i Luca, zrobili mi mała niespodziankę i znalazłam się na mającej miejsce poza Rzymem, konferencji narodowej AIESEC. Niesamowite przeżycie! Mnóstwo ludzi, wybory, party….naprawdę dużo się działo i teraz żałuje, ze tak rzadko bywałam na naszych konferencjach….Nie musze chyba wspominać, ze sobotnie - party skończyło się jak już zaczęło świtać, wiec następnego dnia trochę trudniej spacerowało się po Rzymie :-))
Potem nadszedł poniedziałek – spotkanie z pracodawca….trochę się denerwowałam, w zasadzie to nawet bardzo, bo nie znałam jeszcze miejsca, ludzi z którymi będę pracować no i spotkanie z dyrektorem, ale to chyba normalne, zawsze w takich sytuacjach wkrada się trochę stresu. Uspokoiłam się, jak Alberto (odpowiednik naszej Ani, czyli odpowiedzialny za Exchange) powiedział, ze dyrektor Francesco Melidoni to były AIESEC-owiec. Nie ma to jak trafić na swojego :-)
Cetus – firma, dla której obecnie pracuje, okazała się o wiele większa niż myślałam. Pracuje tu około 150 osób, wszystko nowoczesne - czuje się naprawdę wysoki standard i luksus. Spotkanie też przebiegło miło i tak kameralnie, „na luzie” i bez stresu. Nie poznałam jeszcze zbyt dużo osób, z którymi będę pracować, ale czułam wzrok innych, szczególnie męskiej części personelu „Kim jest ta nowa dziewczyna”. Attenzione!:-))) Pierwszego dnia jeszcze nie pracowałam, zaraz po spotkaniu z dyrektorem, udaliśmy się z Alberto żeby odebrać Codice Fiscale – odpowiednik naszego NIP-u.
Pierwszy dzień pracy. Najgorsze okazało się wstawanie. Bycie studentem, trochę rozleniwia…a tu trzeba wstawać o 7:00, żeby na 9:00 być w pracy. Ale znalazłam na to sposób – 2 budziki w telefonie – zawsze któryś usłyszę. Pierwszego dnia dyrektor oprowadził mnie po firmie, opowiedział o jej działalność, przedstawił pracowników, przedstawił też swoje oczekiwanie według mnie: marketing, badanie rynku polskiego, rumuńskiego i w miarę możliwości rosyjskiego, nawiązanie kontaktów ecct. „Dostałam swoje miejsce pracy”, komputer, biureczko..:-))))), w biurze obecnie pracuje z Jessicą, która podobnie jak ja odpowiedzialna jest za marketing. Jessica, typowa Włoszka, niewiele starsza ode mnie – świetnie się jak na razie dogadujemy, i już planuje odwiedzić Polskę! W miarę czasu, zaczęłam poznawać również innych pracowników i to co naprawdę zrobiło na mnie duże wrażenie, to to, że w firmie panuje taka niesamowita atmosfera – np. co 2 tygodnie. pracownicy spotykają się na kolację (oczywiście, zawsze zdarzy się, że komuś cos wypadnie, ale sama inicjatywa), jutro wybieram się na taką pierwszą, moją, pracowniczą – kolacje, więc następnym razem opiszę jak było.
Pracuje od 9 do 18, oczywiście pausa na lunch. Jako praktykantka jestem tu bardzo dobrze traktowana - oprócz pensji, co było też niespodzianką dla mnie otrzymuję bony w wysokości ok 80E /week, które mogę realizować w barach, cafè i supermerkatach - w zasadzie jednak pokrywają moje lunche i cafè. Co do pracy, to oprócz spraw związanych z promocją, reklamą, zawsze ktoś podrzuci mi coś do przetłumaczenia, bo English u Włochów zaczyna się na „Hi” i kończy na „Bye”, większość z nich przyznaje się, że może i nie mówi dobrze po angielski, ale za to rozumie w 100%!!!
Dzień w Cetus mija bardzo szybko i w zasadzie mój tydzień od poniedziałku do piątku, „kręci się wokół firmy”. Nie mam też możliwości za bardzo na jakieś zwiedzanie w ciągu tygodnia, bo po pierwsze jak wspomniałam, pracuje do 18, 19, a po drugi, mieszkam na peryferiach i do centrum, jak nie ma korków to może 40 min. wystarczy. Zwiedzanie będę nadrabiała w weekend, w końcu przyjechałam, żeby się czegoś nauczyć…..
Jeżeli miałabym podsumować w paru słowach pierwszy tydzień praktyki, to byłyby to: niesamowite wrażenia, mnóstwo ludzi, nigdy czas nie mijał tak szybko, chce jechać na kolejną praktykę!
Marlena Czaplarska (OC Teamu Recepcji 07/08)