Mija siodmy miesiac odkad wyladowalam w stolicy Tajlandii, Bangkoku. Dla wszytkich którzy mnie nie znaja może krotkie przedstawienie mojej osoby – nazywam się Beata, w zeszłym roku mialam zaszczyt być Prezydentem KL w Toruniu, obecnie jestem VP Komitetu Narodowego w Tajlandii oraz praktykantka w jednej z tutejszych firm.
Właściwie zastanawiam się od czego zaczac, zwykle w takich momentach słyszy się ze od początku, ale wtedy mogłabym pisac, pisac, pisac i podejrzewam ze napisałabym cala książkę, a nie maila. Sprobuje w jakis sposób podsumowac to co się tutaj ze mna dzieje, czego się nauczyłam, czego doświadczyłam.
Osiem miesięcy pokazaly mi przede wszystkim:
- czas odkrywania innego ale tego samego AIESEC, pokazaly mi sile tej organizacji i jej możliwość zmieniania poszczególnych osob, także mnie. Jeszcze raz przekonałam się ze wybor którego dokonałam na początku moich studiow był najlepszym z możliwych!
- czas ludzi – Praktykantow, Membersow, Alumni, Partnerow, Liderow, ludzi w jakis sposob strajacych się działać mimo przeciwności, pomagac innym w odkrywaniu tego, co mogą zrobic, przekonywaniu ze naprawde nie ma granic, których nie jesteśmy w stanie przekroczyc, jeśli tylko jesteśmy w stanie to uwierzyc i działać, ludzi nieszablonowych, z pasja, energia, ludzi których na pewno nie zapomne
- czas spotkań, które przewartościowują spojrzenie na świat – kilka tak bardzo znaczących, ze az trudno opisac to slowami, spotkan z ludzmi z roznym bagażem doświadczeń, z roznym światopoglądem, ale kazde z tym spotkan sprawialo, ze nabierałam nowego spojrzenia na swiat, uczylam się czegos nowego. Niektóre z tych spotkan były przlomowe w moim zyciu, postawily pytania fundamentalne i zmusily do refleksji i podejścia konkretnych działań
- czas poznawania Bangkoku - miasta aniolow – nie tylko rajskich plaz, tajemniczych świątyn, miejsc dzieki którym zrozumiałam sens piosenki „ one night in Bangkok” : ) , czas poznawania innej religii, odkrywania jednej z najlepszych kuchni swiata, miasta które nie spi, odkrywanie jego wszystkich stron, miata bez rozkładów autobusow i wielkiego chaosu, miasta w którym w kinie przed każdym seansem jest prezentowany film o krolu, miasta gdzie dni tygodnia maja swój kolor, a w poniedziałek ( dzien krola ) trudno znaleźć kogos w koszulce innej niż zolta, miasta w którym sa najlepsze mazase, miasta w którym pije się drinka w najwyższym hotelu w kraju i ma się wrazenie ze ma się Bangkok w swych stop, misat które ciagle poznaje
- czas spełniania marzeń – zobaczyłam Angor Wat , bylam w Hong Kongu, w najbliższy weekend jade do Laosu, w czerwcu zrealizuje swoje marzenie o podrozy do Nepalu, a wierze ze tak naprawde dopiero zaczynam
- czas przyjaźni – nie tylko nowych, ale tych z osobami które chce aby zostaly
- czas doświadczania międzynarodowości, mieszkania w jednym domu z praktykantami ze wszystkich kontynentow, roznych krajow, czas wymiany poglądów, imprez, szalonych pomysłów : )
Ten czas to niczym elementy, które składają się w jedna całość – jeszcze kilka miesięcy przede mna, wiec nie chce teraz robic tego podsumowania, ale wiem, na pewno zapamietam to jako czas odkrywnia, poznawiania siebie, nabierania wiary, definiowania kim jestem i co chce robic. To moje” life changing experience.”
Pamietam jak na poczatku swojej drogi w AIESEC , kiedy dzialalam w projekcie, ktory wysylal naszych czlonkow na praktyki, spotykalam osoby ktore wracaly z najdalszych krancow swiata lub z calkiem bliskich. Pamiętam z jakim podziwem patrzylam na Dominike ( która była LCP kiedy ja wstępowałam do AIESEC) i myślałam ja nigdy w zyciu nie mogłabym być LCP :D
No coz po raz kolejny slysze w swojej glowie Nigdy nie mow nigdy. Pamiętam jak wiele uczylam się od mojej OCP i jak bardzo balam się ze nie poradze sobie, kiedy zastanawiam się czy się aplikowac czy nie. I teraz z perspektywy czasu widze jak można się zmienic, jak bardzo można się przełamać, jak bardzo można liczyc na wsparcie i pomoc przyjaciol, jak bardzo można uwierzyc, ze moje „life changing experience” może być milion razy lepsze od tego które opisala dziewczyna która teraz jest w Bangkoku.
I jak bardzo to wszytko może stać się rzeczywistością.
I mam nadzieje ze dacie sobie szanse aby ta rzeczywistość była Waszym a nie czyims udzialem.
Abyście to Wy o niej pisali a nie tylko czytali.
It’s up to you :)
Beata
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz